10-dniowe odosobnienie w cichej medytacji było hardkorowym detoksem psychicznym, którego potrzebowałem
Siedzę na poduszce i mój tyłek boli bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Desperacko próbuję wyrzucić z głowy piosenkę Pitbulla. Krople potu formują się na czubku mojej górnej wargi, gdy „Uh, zachowaj się, zachowaj, zachowaj się, zachowaj się, zachowaj się, płonę” w mojej głowie przez coś, co wydaje mi się po raz tysięczny. Czuję swędzenie w nosie i desperackie łaskotanie w lewym kolanie, ale zaciskam zęby i skupiam się na oddechu, wchodzeniu, wychodzeniu, wchodzeniu, wychodzeniu, wchodzeniu, wchodzeniu, wychodzeniu. Tak, medytowałem.
Przez cztery dni z rzędu.
To było w Święto Dziękczynienia 2016 w Centrum Medytacji Dhamma Dhara Vipassana w Massachusetts. Byłem w trakcie 10-dniowego odosobnienia w cichej medytacji - bez elektroniki, bez mówienia, bez gestów, bez czytania, pisania, kontaktu fizycznego, kontaktu wzrokowego i ćwiczeń.
Jak to się stało? Skończyłem tam? Szczerze mówiąc, to totalny frazes: w lipcu miałem kryzys ćwierćżycia i panikowałem, że moje życie donikąd. Krótko rozważyłem kilka bardziej drastycznych opcji - szkołę medyczną, Korpus Pokoju - ale w końcu zdałem sobie sprawę, że potrzebuję trochę czasu na przemyślenie. Moja mama powiedziała mi o rzekomej zmieniającej życie, odtruwającej mocy medytacji Vipassana (znanej również jako medytacja uważności), ale poza tym nic o tym nie wiedziałem, kiedy składałem rejestrację na kurs.
Miesiące później Kiedy mój Uber czołgał się po żwirowym podjeździe do Centrum Dhamma Dhara, gorączkowo wymieniałem numery telefonów z moim kierowcą. W końcu przeczytałem o kursie podczas jazdy autobusem do Massachusetts i zdecydowałem, że potrzebuję wyjścia na wypadek, gdyby zacząłem totalnie zwariować.
Idąc do centrum po raz pierwszy, byłem w szoku że wszyscy tam wyglądali tak normalnie. Spodziewałem się głupkowatych, nowomodnych hippisów jogi w organicznych lnianych strojach (bez obrazy dla Gwyneth P.), ale moi koledzy medytujący pochodzili z całego świata, w wieku od 20 do ponad 80 lat i byli ludźmi ekonomicznymi, religijnymi, i etniczne. Było też zaskakująco dużo kobiet w ciąży.
Ze strachem odwróciłam torebkę zawierającą wszystkie moje urządzenia, książki i przybory do pisania, i w oszołomieniu weszłam do części wspólnej.
Tej pierwszej nocy rozpoczęliśmy godzinną sesję grupową. Dowiedziałem się, że celem Vipassany jest nauczenie się obserwowania wzorców myślowych i tego, jak się pojawiają. Nauka techniki zaczyna się od obserwacji oddechu, bez kontrolowania tego, jak to się dzieje. Następnie skupiasz się na określonym obszarze nosa, w którym odbywa się oddech. W końcu zaczniesz ostro odczuwać inne odczucia, od przepływu krwi do pulsującego bicia serca w opuszkach palców, po uczucie materiału na ciele. Pełna medytacja Vipassana polega w końcu na uświadomieniu sobie wszystkich wrażeń zachodzących w twoim ciele.
Proces jest logiczny - chodzi o to, że ucząc się obserwować doznania w swoim ciele i skupiając się na nich bez nadając znaczenie dyskomfortowi (niechęci) lub pocieszeniu (pragnieniu), możesz zrobić to samo z sytuacjami życiowymi, myślami lub emocjami, które się pojawiają. Ostatecznie zdajesz sobie sprawę, że wszystko jest tymczasowe i jest w twoim umyśle, od nieznośnego swędzenia po skurcze nóg podczas siedzenia w medytacji.
Mimo to nie zajęło mi dużo czasu, zanim pomyślałem: „, co ja zrobiłem?!" Głęboko uraziłem każdego, kto kiedykolwiek powiedział mi, że medytacja to świetny pomysł. W myślach rozerwałem wszystko wokół mnie: sanitarne zapachy centrum, bezmięsne jedzenie, odziane w pot kobiety wokół mnie. W ciągu pierwszych dwóch minut spotkania z moją współlokatorką zdecydowałem, że jest okropna - chociaż ledwo rozmawialiśmy, zanim zaszła szlachetna cisza. Nie było żadnego racjonalnego powodu, bym nią gardził; w tych pierwszych dniach po prostu nie mogłem przestać być zirytowany jej obszernym brązowym swetrem, sposobem, w jaki się rozciągała i jej różowym, plecionym kocem.
Podczas okazjonalnego spaceru na zewnątrz stałem blisko drogi i głęboko rozważ wyjechać autostopem. Potem wracałem do swojego pokoju i cicho krzyczałem na siebie w lustrze.
Nieżyjący już Satya Narayan Goenka, pionier medytacji Vipassana i twórca mojego kursu, miał odpowiednią nazwę na ten gniew: małpi umysł. Twój mózg jest pełen gadaniny, która przechodzi przez listy rzeczy do zrobienia, przywołując przypadkowe szczegóły, wspomnienia, przeglądając Facebooka, oceniając buty ludzi i decydując, co zjeść na lunch. Kiedy próbujesz wyłączyć tę paplaninę, a twój umysł zdaje sobie sprawę, co z nią zrobiłeś - że zamknąłeś ją w sobie - zaczyna się buntować. Ostatecznie, poprzez medytację, możesz zignorować małpi umysł i zajrzeć do swojej podświadomości. Według Buddy każda osoba ma klucze do szczęścia i harmonii w sobie, a dostęp do nich wymaga po prostu dużo pracy poprzez medytację.
Pierwsze sześć dni rekolekcji były jednymi z najtrudniejszych w moim życiu. Czułem się, jakbym w myślach odtwarzał każdą piosenkę, którą kiedykolwiek słyszałem (nawet thrash metal, który kochałem jako 14-latek), każdą zawstydzającą lub podłą rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem, każdą wiadomość na Facebooku (dlaczego wszyscy żonaty ?!) i każdy bezużyteczny fakt, jakiego się nauczyłem. W myślach walczyłem z każdym napotkanym łobuzem, organizowałem pogrzeby dla przyjaciół i członków rodziny, a nawet wyobrażałem sobie szachownicę do gry ze sobą.
Ale potem mój umysł się uspokoił . Zrozumiałem, że w milczeniu moi koledzy toczą ze sobą równie trudną walkę. Nadałem im przezwiska: Kobieta o odjechanych, przerażających włosach została „Basquiat”. Kolejną osobą, która konsekwentnie chodziła w kolorowej piżamie, została „Mamo”. Kobieta, która miała kaszel, stała się „kaszląca”. (Wiem, kreatywny.) Później dowiedziałem się, że inni identyfikowali mnie jako „zimnego”, ponieważ często wychodziłem na zewnątrz bez płaszcza.
Dni 7 i 8 były moimi dniami rozplątywania. W końcu osiadłem w rowku w centrum i odpuściłem większość mentalnej paplaniny. Pomyślałem o tym, co naprawdę mnie niepokoi i zdałem sobie sprawę, że czasami wybierałem negatywny i zły stosunek do rzeczy, których nie mogłem kontrolować, a innym razem tworzyłem napięte sytuacje, w których nie musiały istnieć. Nie brałem aktywnego udziału w swoim życiu z powodu stresu, który sam stworzyłem, aw stresie często pomijałem potrzeby ludzi wokół mnie. Ale nie grałem ze sobą w grę w winy w tych kwestiach. To było uświadomienie sobie, że bardziej przypominało to dokonanie przełomu w równaniu matematycznym lub w historii.
Dzień dziewiąty, gdy pozostał jeden dzień, odkryłem, że nie jestem gotowy do wyjazdu. Mój gniew i uraza opadły i zacząłem cieszyć się wyzwaniem siedzenia i obserwowania tego, co działo się w moim świeżo spokojnym umyśle. Dlatego Goenka mówi ci, żebyś kontynuował praktykę przez co najmniej dwie godziny dziennie po odosobnieniu. Vipassana ma być wyborem stylu życia.
Powrót z odosobnienia był bezproblemowy, ale ciężki. Desperacko pragnąłem zachować stan podobny do zen w chaosie mojego domu w Nowym Jorku. Utrzymanie dwugodzinnej praktyki medytacyjnej nie było łatwe, a kilka miesięcy po ukończeniu kursu wciąż próbuję wprowadzić ją do systemu. Wydaje się, że w dni, kiedy najbardziej tego potrzebuję, siedzieć jest jeszcze trudniej. Współlokatorzy, którzy oglądają reality TV późno w nocy, również nie pomagają.
Mój ostateczny test Vipassany przyszedł pięć dni po moim powrocie do domu. Dorastając w Nowym Jorku, nie nauczyłem się jeździć do połowy dwudziestki i jeszcze nie zdałem egzaminu drogowego. Byłem tak niespokojny przed testem, że pociłem się przez wszystkie ubrania i musiałem się przebrać natychmiast po nim. Tym razem było inaczej. Wsiadłem do samochodu, uśmiechnąłem się do egzaminatora i powiedziałem mu, że wyświadcza mi przysługę, dając mi znać, czy jestem gotowy do jazdy. Spokojnie wykonywałem wszystkie swoje manewry, w tym korygowanie równoległego parku w połowie drogi. Pod koniec mojego testu facet z DMV powiedział mi, że powinienem mieć kanał na YouTube o jeździe. Mam licencję.
Czy to było tego warte? Heck freaking yeah. Zrobiłbym to sto razy - i planuję zacząć od moich drugich rekolekcji w przyszłym roku.
***
Myślisz, że chcesz wypróbować Vipassanę? Wyszukaj zajęcia w pobliżu na dhamma.org. Zarejestruj się wcześnie, bo szybko się zapełniają - zapisałem się na listopadowy kurs w lipcu. Jeśli nie ma miejsca w tym, którego chcesz, nie rozpaczaj; ludzie często dzwonią z listy oczekujących. Kursy w Centrum Medytacji Dhamma Dhara Vipassana są prowadzone wyłącznie na zasadzie darowizn, ale darowizny przyjmowane są tylko od studentów, którzy ukończyli co najmniej jeden 10-dniowy kurs. (Innymi słowy, nie zapłacisz nic za pierwszym razem.)
10-dniowy kurs to dopiero początek. Zgodnie z praktyką, musisz medytować przez godzinę każdego ranka i wieczorem, a co roku udać się na 10-dniowy kurs w celu odświeżenia. Dla bardzo oddanych praktyków istnieją kursy 20-dniowe, 30-dniowe, 45-dniowe i 60-dniowe.
Gugi Health: Improve your health, one day at a time!